Spytaliśmy o Wasze wspomnienia związane z Finałami WOŚP - zaskoczyliście nas i wzruszyliście mnogością barw, którymi mieni się dla Was Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Ela łączy WOŚP z narodzinami synka
Od 30 lat wspieram. To dzięki Wam Patryk żyje. Patryk urodził się w 29 tygodniu ciąży z wagą 1 kg. 3 miesiące spędził inkubatorze. Choruje na mózgowe porażenie dziecięce, epilepsję i niedoczynność tarczycy. Nie tylko w pierwszych miesiącach jego życia pomagał mu sprzęt. Często jesteśmy w szpitalu i mamy to szczególnie, że korzystamy ze sprzętu. Gramy od początku i do końca świata. Dziękujemy!
Emilia opisuje swoje zaangażowanie w Finały
Moja historia jest zapewne podobna do wielu... Kiedy byłam nastolatką po prostu wrzucałam do puszki, ile miałam, aby móc zdobyć serduszko i być dumną, że coś wrzuciłam i ostateczny wynik był też MÓJ... Kiedy byłam starsza i pojechałam urodzić pierwsze dziecko...i zobaczyłem wokoło te wszystkie serduszka na sprzętach pomyślałam sobie "fajnie, że wrzucałam...to tak trochę też dzięki mnie..." Kiedy jednak dotarł do mnie ogrom... leżałam na łóżku z serduszkiem, badana byłam za pomocą sprzętu z serduszkiem, jadłam na szafce z serduszkiem...moje dziecko było badane sprzętem z serduszkiem... pomyślałam, że to jest kurde piękne...to wielkie serce! Po urodzeniu najmłodszego synka...uratowano mu życie na oddziale imienia WOŚP. Moja historia się nie skończy... mój #bohatersercowy żyje dzięki specjalistom, którzy mogą i wykorzystują swoją wiedzę za pomocą sprzętów, oddziałów i wsparciu WOŚP "Do końca świata i jeden dzień dłużej!"
Katarzyna i jej dzieci korzystały ze sprzętu WOŚP, a teraz same kwestują na rzecz Finału
Jak każdy zbierałam na WOŚP, bo chciałam. Ale w dniu 02.06.2010 mój świat wkroczył na inny bieg. Urodziłam wcześniaka w Matce Polce w Łodzi. Szpital stary, od lat nie remontowany. Jednak oddział wcześniaków to wtedy był inny świat. Na nim poznałam moja córkę - urodzoną w 31 tygodniu z wagą 1150 gram. Gdyby nie było inkubatora, gdyby nie było pompy, gdyby nie było USG...Wszystko z sercem czerwonym. Ta sama historia 4 lata później. Ten sam szpital, ten sam oddział. I znów lepiej wyposażony Super inkubator, w którym leżał kolejny mój wcześniak - syn urodziny w 31 tygodniu, ważący 1150 gram. Ten jego inkubator też miał serduszko. Na tym oddziale było i jest pełno serc waszych – czyli naszych.Moje wcześniaki rosną i rozwijają się. Ale też pomagają. Antosia już kolejny raz będzie wasza wolontariuszką. Jej brat w tym roku też będzie zbierał. Nigdy nie musiałam ich zmuszać - oni to sami to wiedzą. Dla nas to naturalna rzecz. Dzieci lubią oglądać szalonego Jurka w telewizji i wiedzą, że gdyby nie serduszka Orkiestry to pewnie by mieli większe problemy. Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy!
Piotr opowiada o spostrzegawczym małym wolontariuszu
Moim najmilszym wspomnieniem było, jak najmłodszy syn rozpoczął zbieranie w 2020 roku i już w październiku był badany na USG na sprzęcie sfinansowanym właśnie ze zbiórki z 2020 roku. Sam mi zwrócił uwagę na naklejkę WOŚP - był szczęśliwy, że dorzucił się do tego.
Katarzyna łączy WOŚP z życiem i zdrowiem swoich dzieci
Ja jak każdy dawałam na Finał Orkiestry. Ale dla mnie Orkiestra ma od 11 lat inne znaczenie. Mój wcześniak urodzony w 31 tygodniu, spał grzecznie w inkubatorze z sercem. Teraz od 3 lat sama zbiera z Orkiestra. Jej brat też korzystał z inkubatora, a ja siedziałam z nim na bardzo wygodnym fotelu z sercem. W tym roku on też będzie wolontariuszem. Gdyby nie sprzęt, gdyby nie to wszystko - oni by nie mieli szans. Miło jest patrzeć na szpital pełen serc Orkiestry.
Urszula dzieli się opowieścią o córeczce, której wzrok ocalił sprzęt od WOŚP
Jestem mamą wcześniaczki z 24 tygodnia, Bereniki, urodzonej w Bielsku-Białej z wagą 490 gramów, 16 lat temu. Jej wzrok został uratowany dzięki Waszemu sprzętowi, rękami doktora Grzegorza Pojdy.
Sebastian pamięta narodziny córeczki
2000 rok, narodziny córki, inkubator z serduszkiem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - dziękuję!
Martyna dzieli się wzruszającą opowieścią z Domu Inwalidy Bezdomnego w Sanoku
Jestem szefową Bieszczadzkiego Sztabu WOŚP z siedzibą w Sanoku. Zawodowo jestem dziennikarką, zanim “związałam” się z WOŚP wielokrotnie opisywałam działalność lokalnego sztabu i relacjonowałam sanockie finały. Współpracowałam także w Towarzystwem im. św. Brata Alberta koło w Sanoku, które prowadzi Dom Inwalidy Bezdomnego - jedyny taki ośrodek w Polsce, który kwateruje bezdomnych mężczyzn z niepełnosprawnościami. Kiedy zaproponowałam pani Alicji Kuryłowskiej, prezes Towarzystwa im. św. Brata Alberta w Sanoku współpracę z naszym sztabem WOŚP, skonsultowała to z podopiecznymi, którzy uczęszczają na warsztaty artystyczne, a oni zgodzili się bez wahania. Od tego czasu, a było to pięć lat temu, każdego roku mieszkańcy Domu Inwalidy Bezdomnego przygotowują dla nas Anioły, które później licytujemy ze sceny podczas finałowej imprezy, bądź na aukcjach Allegro WOŚP. Co ciekawe, za każdym razem figurki są inne, a to jak wyglądają pozostają dla nas zagadką do samego końca. Dostajemy gotowe Anioły i muszę przyznać, że z roku na rok są coraz piękniejsze! Muszę przyznać, że mieszkańcy ośrodka wkładają w przygotowanie WOŚP-owych Aniołów całe swoje serce. Widzę, z jaką pieczołowitością wykańczają figurki - malują, nakładają brokat. Zdarza się, że podczas rozmów, kiedy pytam ich o to, dlaczego angażują się w WOŚP i poświęcają swój wolny czas na “produkcję aniołów”, pojawiają się łzy. Mówią, że dzięki temu czują się potrzebni. Jeden z uczestników warsztatów powiedział mi kiedyś, że zawsze wspierał WOŚP. Ze względu na swoją aktualną sytuację nie ma pieniędzy, aby wrzucić je do puszki, więc chociaż tak może pomóc potrzebującym dzieciom, robią Anioły... To są zawsze bardzo wzruszające momenty... A jak wygląda proces powstawała naszych WOŚP-owych aniołów? Przygotowania ruszają kilka tygodni przed finałem WOŚP. Nasi artyści pracują pod okiem Anny Grzeszczak, terapeutki zajęciowej w Domu Inwalidy Bezdomnego w Sanoku. Uczestnicy warsztatów sami wybierają wzór anioła, odlewają gipsową formę, później czyszczą ją z nierówności, dobierają kolorystykę i własnoręcznie malują anioły. Figurki cieszą się ogromnym zainteresowaniem! Wysyłamy je w całą Polskę. W tym roku mieszkańcy Domu Inwalidy Bezdomnego także przygotowują dla nas Anioły. To, jak będą wyglądać, na razie pozostaje dla nas tajemnicą. Te niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju figurki przygotowane z ogromnym zaangażowaniem i sercem, będzie można wylicytować na naszym Allegro Sztabu WOŚP w Sanoku do czego oczywiście gorąco zachęcamy.
Dla Ani WOŚP łączy się ze wspomnieniem dziadka
Mój ś.p. Dziadek Czesiek był ogromnym fanem Orkiestry. Od pierwszego jej grania, rok w rok, zbierał serduszka-naklejki. Pamiętam, jak pewnego letniego dnia, gdy byłam mała, pokazał mi swoją kolekcję. Z tyłu na każdym serduszku napisany był rok, w którym otrzymał daną naklejkę. Mówił mi wtedy o Owsiaku i przybliżył ideę WOŚP. Poniekąd to On zaszczepił we mnie to, żebym pamiętała o Orkiestrze każdego roku. Dziękuję Dziadziu. Moje serce się raduje, gdy widzę symbol Wielkiej Orkiestry na oddziale w szpitalu. Wiem, jak wielu osobom ten sprzęt pomógł i nadal będzie pomagać - do końca świata i jeden dzień dłużej. Jestem dumna, że jestem częścią ekipy Jurka Owsiaka! Siema!
Małgosia gra z WOŚP od lat
Był rok 1995, wraz z Samorządem Uczniowskim i naszym opiekunem wpadliśmy w szał organizacji Finału. Takie emocje powodują, że człowiek już zawsze w styczniu, każdego roku chce być częścią tej inicjatywy. Pamiętam dumę i radość z tego co zrobiliśmy, do dziś uważam, że to jedna z ważniejszych lekcji jaką może wynieść uczeń ze szkoły. To był cudowny czas. Do dziś jestem wolontariuszem i teraz już jako nauczyciel wspieram działania sztabu. Sie ma!
Jowita gra z WOŚP od samego początku - od pierwszego Finału WOŚP
Seria koncertów wiosną 1993 po pierwszym Finale WOŚP. Grają Proletariat, Kobranocka, IRA, Voo Voo i Zdrowa Woda. Bardzo chcę iść, ale rodzice mówią, że ta opcja wchodzi w grę tylko jeśli pójdę z kimś pełnoletnim w roli opiekuna. A ja za Chiny Ludowe nie mam kasy na dwa bilety. Piszę rozpaczliwy list do Jurka do BRUM nadawanego w programie 3 PR, gdzie błagam, żeby mnie zabrał... W dniu koncertu, dzwoni domofon, miły Pan wchodzi do mieszkania z moim listem, pokazuje identyfikator, mówi, że jest od Jurka, i że zabierze mnie na koncert, a później odwiezie z powrotem. Rodzice nie protestowali więcej.
Dorota pamięta czasy, gdy o wielobarwnej, tekturowej Puszce się nam nie śniło
Pamiętam, jakieś 20 lat temu, jak chodziłam z metalową kanką od cukierków - krówek, bo nie było wtedy skarbonek WOŚP. Zimno i wietrznie, ale uzbierałam około 330 zł.
Dagmarze Finały WOŚP kojarzą się z pierwszą miłością
-15°C w 1995 rok może to był 1994? Po raz pierwszy zbierałam z WOŚP - wtedy z moim chłopakiem, zakochana po uszy. W plecaku termos z ciepłym mlekiem, kilka jabłek i banan na ustach. Pozdrowienia dla chłopaka z klasą!
Elżbieta wspiera Finały WOŚP na sportowo
Mój pierwszy Finał '96 rok - miałam wtedy 11 lat. Zimowa odsłona naszej pięknej Kudowa-Zdrój. I potem kolejny finał '97 rok i '98 rok w roli wolontariuszki potem był przestój, ale każdego roku całą duszą i sercem z Wami... W 2010 roku przyszła na świat moja córeczka Oliwia i gdyby nie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i wkład WOŚP w szpitalny sprzęt - akurat w Wałbrzychu - pewnie by dziś nie byłaby tak wspaniałą 11- letnią dziewczynką. Od tamtej pory ze zdwojoną siła wspieramy co roku WOŚP... A dwa lata temu zaczęłam zabiegać o KUDOWSKI BIEG POLICZ SIĘ Z CUKRZYCĄ I dzięki wsparciu władz Miasta Kudowa-Zdrój i Sztabowi WOŚP Kudowa-Zdrój... z okazji 30. Finału odbędzie się już III edycja biegu, a w tym roku zarówno Oliwia, jak i starsza córka Zosia chcą zostać wolontariuszkami.
Krzysztof od lat aktywnie angażuje się w organizację finałowych wydarzeń
23 lata temu pierwszy raz byłem wolontariuszem i tak zostało do dziś. Każdego roku jest jakaś fajna akcja, która wspomina się milo jednak nigdy, ale to nigdy nie zapomnę swojego zdziwienia, kiedy będąc już szefem sztabu zbierałem dary na licytację. Poszedłem do jednej lokalnych firm po dar... przekazali oni kask żużlowy który uratował, kiedyś zdrowie jak nie I życie zawodnika. Ten poobdzierany kask został wylicytowany za największą kwotę podczas tamtego Finału. Po roku wrócił na licytację znowu. Od tego czasu co roku wraca na Finały. Podczas 30 Finału licytować będziemy go 5 już raz. Historii było wiele... najlepsze są te które opowiadają przypadkowi ludzie mieszkańcy naszej gminy przychodząc na finał... wtedy to oni chcą się odwdzięczyć, bo "Orkiestra pomogła kiedyś im, im dzieciom, wnukom, rodzinie". Uwielbiam te momenty. Wtedy łzy radości same płyną, bo wiemy, że robimy coś dobrze dla drugiego człowieka. A dobro wraca.
Irena od lat jest wolontariuszką - mimo przeciwności losu!
Pierwszy raz, kiedy miałam być wolontariuszem na Finale – a miałam wtedy 14 lat - dwa miesiące wcześniej, w listopadzie zdiagnozowano u mnie guza mózgu. Trzy lata później (już po skończonym leczeniu) pomagałam nauczycielom szpitalnym w czasie Finału i od tamtego czasu pomagam nauczycielom i sama chodzę na Finały jako wolontariusz!
Seti wspomina wzruszający moment z kwestowania na ulicy
Starsza kobieta - taka babcia zdjęła obrączkę z palca i ja oddała mówiąc, że jej już się nie przyda, bo mąż zmarł, a pieniądze za nią może uratują życie. Choć to było ponad 10 lat temu, to do tej pory to pamiętam!
Marcin dzieli się wrażeniami o sprzęcie od WOŚP
Ta chwila, gdy na mój oddział wjechał najpiękniejszy sprzęt do USG jaki widziałem, oczywiście z serduchem Orkiestry!